Przyznaję, że są filmy, które teoretycznie powinny nudzić, ale w efekcie okazują się po prostu zupełnie innym spojrzeniem na dany temat. Kiedy mówimy "film szpiegowski" przed oczami mamy najczęściej Jamesa Bonda i filmy z nim, pełne akcji. Nie jest tak w przypadku "Dobrego agenta" - jest to film bowiem pozbawiony akcji, do którego trzeba mieć cierpliwość i to dużą. Jednak jest odzwierciedleniem tego, czym jest tak naprawdę praca agenta służb specjalnych. Film dodatkowo z dużą dawką pesymizmu. Ale po kolei.
Źródło: filmweb.pl |
Przyznaję, że głównym, pesymistycznym aspektem filmu jest główny bohater. Na jego przykładzie widzimy, jak człowiek wrażliwy, z zasadami, pod wpływem pewnego środowiska i pewnych wydarzeń potrafi się zmienić w osobę bezwzględną i bezuczuciową. Jeszcze początkowo Wilson chce szukać pewnych rozwiązań, nie uciekać się do drastycznych metod, ale wkrótce się to zmienia. Dla własnej pracy potrafi poświęcić własną rodzinę, przez co żal mi było głównie żony Wilsona, Margaret, granej przez Angelinę Jolie. Kobieta ta nie jest szczęśliwa w małżeństwie, gdzie mąż ma cały czas jakieś tajemnice przed nią i nawet nie pozwala mówić, czym tak naprawdę się zajmuje. Dodatkowo, kiedy dowiaduje się o zdradzie męża, postanawia go opuścić. Dość odważna decyzja, jak na lata 50., ale chyba konieczna. Podobnie relacje z synem nie układają się tak, jak należy. Edward Junior idealizuje pracę ojca, co w efekcie doprowadza do tragedii.
Film jest zrealizowany na przyzwoitym poziomie, w końcu reżyserem był Robert De Niro, ma doborową obsadę, doskonale oddaje klimat Stanów i czasów zimnej wojny i realnego zagrożenia kolejną wojną podczas kryzysu kubańskiego. W obsadzie praktycznie możemy spotkać wielkie gwiazdy, a nawet w rolach drugoplanowych, czy epizodycznych mamy aktorów, którzy dziś są dość znani (film jest z 2006 roku), takich jak Eddie Redmayne, czy Lee Pace. I właśnie Lee tu gra dość ciekawą postać nawet nie tyle drugoplanową, a bardziej trzecioplanową, ale jest ona dość kluczowa, ważna, a także pod koniec filmu mówi ciekawe słowa (choć jedna z początkowych scen mnie obrzydziła - choć nie zdradzę, jaka). Pomimo tego nie ustrzegł się wad. Pierwszą z nich jest długość filmu - momentami jest po prostu zbyt długi, za szczegółowo opowiada historię, choć mogłoby się obyć bez pewnych wątków. A druga sprawa - charakteryzacja. Niby ona jest, ale nie do końca. Właśnie przez charakteryzację mam wrażenie, że bohaterowie w ogóle się nie starzeją, podobnie jak głupim błędem było pokazanie Eddiego Redmayne'a jako nastolatka, podczas gdy w momencie kręcenia filmu miał 24 lata. Tak samo Lee, który oprócz ciuchów w ogóle się nie zmienia - i czy ma 20 lat, czy 40, wygląda tak samo (a notabene, grając swoją postać, miał 27 lat). Angelina Jolie również niewiele się zmienia, może poza fryzurą.
Jak wspomniałam na początku, jeśli ktoś liczy na film akcji, to się bardzo mocno zawiedzie. Praca służb wywiadowczych jest żmudna, nudna i polega głównie na papierkowej robocie, a nie na gonitwach, strzelaninach, itd. I to należy oddać twórcom, że to uchwycili, jednocześnie nie zanudzając totalnie widza. I pomimo wad jest to całkiem dobry film, mimo że przesłanie jest bardzo pesymistyczne i potrafi zdołować człowieka. Moja ocena to 7/10, czyli dobry.
PS. Kończę w międzyczasie post zbiorowy z pewnym wyzwaniem, więc czekajcie. A i dodam, że obejrzałam jeszcze film o Madoce, który miał być kontynuacją anime. Z racji tego, że miałam problemy z oceną tego filmu, dopisałam po prostu kilka zdań przy starej recenzji, do której zapraszam tutaj.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz