środa, 3 lutego 2016

Zjawa (2015)

Sezon oscarowy czas zacząć! Zapewne jeszcze będę oglądać filmy po ich rozdaniu, ale chciałam się przekonać, czy faktycznie te dwanaście nominacji należą się filmowi o tajemniczym tytule "Zjawa". Oczywiście wśród nominowanych pojawia się Leonardo DiCaprio, któremu kibicuję gorąco od pewnego czasu. Akademia niezasłużenie ciągle ma focha za wypowiedź sprzed prawie dwudziestu lat, do tego ciągle mają gdzieś ten obraz "chłopaczka z Titanica". Tymczasem Leo aktorsko bardzo się rozwinął i pokazuje swój wszechstronny talent i gotowość do poświęcenia za rolę. Czy w tym roku otrzyma Oscara? Przekonamy się, ja jemu gorąco kibicuję.
Źródło: filmweb.pl
Film "Zjawa" opiera się luźno na książce o tym samym tytule, jak i na prawdziwych wydarzeniach. Rok 1822, Stany Zjednoczone. Wraz z Kompanią Futrzarską podróżuje znany traper, Hugh Glass, wraz ze swoim synem, Hawkiem, którego matka była Indianką. Pewnego dnia na obóz napada grupa Indian, przez co mężczyźni muszą uciekać ze skórami, które udało im się zdobyć. W środku lasu na Glassa napada niedźwiedzica. Mężczyźnie udaje się pokonać dzikie zwierzę, ale Glass wychodzi z tego ciężko ranny. Niestety, jest jedynym członkiem Kompanii, który zna drogę okrężną do Fortu Kiowa, drogę, która nie znajduje się na terytorium Indian. W ostateczności z rannym Glassem pozostają jego syn, inny młodszy członek Kompanii, Bridger, oraz Fitzgerald. Temu ostatniemu bardzo ciąży czuwanie nad rannym, ciągle szuka sposobu, aby się go pozbyć i uciec. Prawie się mu to udaje, kiedy Hawk ratuje ojca w ostatniej chwili. Fitzgerald zabija chłopaka na oczach Glassa, po czym wkrótce udaje mu się uciec. Fitzgerald sądzi, że pozostawił Glassa na pewną śmierć, lecz ten już planuje zemstę.

Łatwiej będzie mi zacząć od wad. Przede wszystkim wadą filmu jest fabuła, która próbuje się ratować symbolicznymi scenkami, wrzucanymi od czasu do czasu, jednakże nic z tego - fabuła wbrew pozorom jest bardzo prosta, a momentami wręcz przewidywalna. Nie jest to kino bardzo wymagające, ot film przygodowy, osadzony w realiach XIX wieku. Kolejną wadą są moim zdaniem dłużyzny - dla mnie film mógłby spokojnie zamknąć się w dwóch godzinach, a jednak ciągnął się i ciągnął, a w pewnej chwili człowiek już sam nie wiedział, w którym momencie on się skończy. Do gustu nie muszą również przypaść dość drastyczne scenki (chociażby te podczas walki z niedźwiedziem. Ja momentami zamykałam oczy).

Film jednak ma całe mnóstwo zalet. Przede wszystkim brawa należą się dwóm aktorom: Leonardo DiCaprio oraz Tomowi Hardy'emu. Obaj są nominowani do Oscara i obom panom kibicuję. O ile Leonardo DiCaprio pokazał, do czego jest zdolny, by dobrze grać (naprawdę podziwiam zawsze ludzi, którzy są zdrowi i grają osoby niepełnosprawne, czy jak w przypadku Glassa - ciężko ranne i poturbowane). Jak to głosił jeden tweet - "dajcie mu tego Oscara, zanim się zabije"  - o tyle jednak postać Fitzgeralda, grana przez Toma Hardy'ego, jest po prostu ciekawsza. Jest niejednoznaczna, niby kreowana na antagonistę, jednak moim zdaniem nie można go surowo oceniać za to, że głównie chciał ratować własną skórę. Z drugiej zaś strony świetnie przedstawia rasistę, człowieka uprzedzonego do kogoś tylko dlatego, że ma inny kolor skóry. Postać Fitzgeralda dobrze oddaje (niestety) wciąż aktualny wątek rasizmu, ważnego problemu społecznego.

Film jest bardzo mroczny i klimatyczny. Niebywałą zaletą są cudowne zdjęcia, ujęcia przede wszystkim natury, gór, lasów, niepodrasowane komputerowo. Oddają one nie tylko piękno przyrody, ale też wprowadzają widza w odpowiedni nastrój. Do tego muzyka, która idealnie komponuje się w całość. Scenki symboliczne, głównie związane z żoną Glassa, choć moim zdaniem czasem przedłużały ten film, to jednak mają u mnie duży plus za niejednoznaczność przy interpretowaniu. Montaż, podobnie jak przy "Birdmanie", jest również bardzo ciekawy. Może to nie jest ciągła praca kamery, są cięcia, ale jednak takie ujęcia nadają się do scen akcji.

"Zjawa" nie jest może przerostem formy nad treścią, byłoby to zbyt odważne oskarżenie, jednak moim zdaniem mimo dwunastu nominacji do Oscara, zasługuje jedynie na kilka nagród. Jeśli Leonardo DiCaprio nie zdobędzie za tę rolę statuetki, to ja już nie wiem, kogo musiałby zagrać i jak, by ją zdobyć. Kibicuję również Tomowi Hardy'emu - również ma duże szanse. Nie wróżę jednak Oscara za najlepszy film (choć za reżyserię już tak). Podobnie niekoniecznie film dostanie nagrody we wszystkich kategoriach technicznych - choć za charakteryzację, scenografię, zdjęcia, dźwięk i montaż się należą. I w tych kategoriach będę gorąco kibicować "Zjawie". Jak będzie? Wkrótce się przekonamy. A moja ocena to 7,5/10, czyli dobry z dużym plusem - film fabularnie nie powala na kolana, ale ma za to inne zalety, dla których warto zobaczyć go zwłaszcza w kinie. 
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz