sobota, 25 lipca 2015

Sailor Moon Crystal (2014-15)

Właściwie trochę trudno pisać mi o tym tytule. Bo jest to dla mnie coś przełomowego, być może, gdyby nie nadawana na Polsacie w latach 90. "Czarodziejka z Księżyca", to w ogóle nie zainteresowałabym się anime. Dlatego też z wielkim zainteresowaniem śledziłam informacje na temat tego, że miał się ukazać reboot tego słynnego anime, z nową kreską, animacją i przede wszystkim - z zupełnie inną fabułą, bardziej zbliżoną do mangi. Co otrzymaliśmy? Z pewnością produkt niepozbawiony wad, ale jednocześnie z fascynującym podejściem fandomu do pewnych kwestii, które właściwie mogą się wydawać absurdalne.
Źródło: filmweb.pl
Usagi Tsukino ma 14 lat, chodzi do gimnazjum i jest generalnie szczęśliwą nastolatką. Ma swoje wady, jest płaczliwa, momentami nieznośna, a czasem jej oceny pozostawiają wiele do życzenia. Wszystko zmienia się, gdy spotyka gadającą kotkę, Lunę, która mówi jej, że jest tak naprawdę wojowniczką, reinkarnacją księżniczki Serenity, która kiedyś mieszkała na Księżycu. Od tej pory Usagi wraz z innymi wojowniczkami ma walczyć o sprawiedliwość na tym świecie.

Fabuła zamyka się w 26 odcinkach, które streszczają ponad 80 odcinków starego anime, obejmujących dwa pierwsze wątki. Widać więc, jak bardzo fabuła starego anime mogła się różnić. Przede wszystkim w klasyku z lat 90. widoczna była powtarzalność pt. w mieście grasuje potwór - Usagi i inne wojowniczki walczą z nim - zwycięstwo. Mi jako dziecku nie przeszkadzało to (być może dlatego, że dzieciom podoba się taka powtarzalność), ale po latach zaczęłam dostrzegać wady. I właśnie Sailor Moon Crystal te wady fabularne poprawia.

Akcja jest o wiele bardziej zwarta, dzieje się zdecydowanie szybciej i jest sprawniej poprowadzona. Tylko kilka pierwszych odcinków pokrywa się z tym, co mieliśmy w starym anime. Dalej niemal wszystko się rozjeżdża. Różnic jest jednak na tyle dużo, że nie w sposób pisać o nich wszystkich w jednej, dość krótkiej recenzji. I moim zdaniem niemal wszystkie zmiany fabularne czy zmiany charakterów postaci wypadają na korzyść. Wprawdzie dzieje się to kosztem comic reliefów, ale część rzeczy przy tym jest o wiele bardziej dojrzalsza, a także mamy okazję na to, by poświęcić uwagę poszczególnym postaciom i relacjom między nimi. Niektórzy irytowali się, bo Usagi bardzo dużo swojej uwagi poświęcała Mamoru, jednakże należy zrozumieć, że mamy do czynienia z zakochaną nastolatką, przeżywającą swoją pierwszą miłość. A więc takie rzeczy, jak tęsknota za ukochanym czy ciągłe myśli o nim są całkiem normalne. Nie znaczy to, że Usagi przez to jest gorszą postacią. Nie straciła w sobie nic z tamtej wojowniczki, która chciała walczyć o dobro i sprawiedliwość do samego końca. A to jest najważniejsze.

Żeby jednak opisać szczegółowo wszystko, musiałabym niestety sporo spoilerować. Dziwi mnie jedynie postawa oburzenia, zwłaszcza amerykańskiego fandomu, że sporo rzeczy zostało pozmienianych i "nie jest jak w oryginalnym anime". Przy niektórych postach wyrażających zbulwersowanie widać było, że ludzie ci nie znają mangi, a co gorsza (a zarazem ciekawsza), nawet nie chcą zajrzeć do artykułów, które mówią o tych różnicach. Nieznajomość źródła moim zdaniem nie jest wymówką, a twórcy nie obiecywali, że będzie to kropka w kropkę to samo anime, które było w latach 90. Generalnie jednak pod względem fabularnych nie mam żadnych zarzutów.

Co bardziej boli? Animacja i kreska, określone już jako "quality animation". Fakt faktem, gdyby śledzić odcinki klatka po klatce, można znaleźć wiele błędów, krzywe i nieproporcjonalne postacie, ale jednakże te błędy poprawione w wersji Blu-Ray (swoją drogą, dobra zagrywka, żeby kupić wydanie Blu-Ray), ale ja osobiście nie mogłam przeboleć momentu transformacji. Jak dla mnie wygląda po prostu jak żywcem wzięty z gry komputerowej (niepotrzebne wstawki CGI), w dodatku jest za długi i ma niedobraną muzykę. Dlatego po pewnym czasie zaczęłam go pomijać.

Kolejną wadą, choć może nie jakąś uciążliwą, ale jednak, jest moim zdaniem emisja - odcinki były co dwa tygodnie, dlatego emisja trwała aż rok. Wynikało to z formy nadawania, czyli ONA - odcinki pokazywały się w Internecie, na oficjalnym kanale, miały gotowe napisy w kilku językach, w tym angielskim.

Mi osobiście Sailor Moon Crystal przypadła do gustu. Graficznie to może nie jest żadne cudo, bo kreska pani Takeuchi sprawdzała się w mandze, ale niekoniecznie w anime, jednakże bardzo nadrabia ono fabułą, jest dojrzalsze i zwyczajnie ciekawsze. To jest właśnie jedno z anime, które ogląda się nie dla kreski, lecz dla fabuły czy postaci. I jestem ciekawa, jak poradzą sobie z najmroczniejszym wątkiem mangi - bowiem w ostatnim odcinku był napis "see you soon", co znaczy, że wkrótce zobaczymy kolejny sezon. A dzisiaj to anime otrzymuje ode mnie ocenę 8/10, czyli bardzo dobre.
Share:

czwartek, 9 lipca 2015

Liebster Blog Award, czyli 10 ciekawych pytań

Przyznaję, że gdyby nie Lemurilla, w sumie nie wiedziałabym, że coś takiego istnieje. Ale bardzo mi miło. Zabawa jest całkiem fajna i ma na celu rozpromowanie blogów. Polega na tym, że po nominacji dostajesz 10 pytań i musisz na nie odpowiedzieć, a potem nominować kolejne blogi i zadać 10 swoich pytań. A zatem zaczynamy!

Nominowana zostałam przez wyżej wspomnianą autorkę Lemurilli, a oto 10 jej pytań:

1. Pierwsza manga jaką kupiłaś/eś, jak kiedyś ją oceniałaś/eś, a jak obecnie o niej myślisz?

Może to głupie, ale przyznaję, że była to dopiero Hetalia. Dlaczego? Złożyło się na to wiele czynników - wcześniej nie miałam kasy, możliwości, a poza tym wcześniej też (a konkretnie w szkole średniej) trochę odeszłam od mangi, więc nie widziałam powodu, by ją kupować. Mangę tą oceniałam jako coś bardzo fajnego, jako zabawną satyrę, choć samo wydanie miało trochę kontrowersji, chociażby te translatorskie. Dzisiaj natomiast chcę ją sprzedać, więc można domyśleć się, jaki mam stosunek. Po prostu tytuł przestał mnie interesować.

2. Najlepszy konwent na jakim byłaś/eś?

W moim przypadku - jedyny, czyli Bachanalia Fantastyczne w Zielonej Górze, o których pisałam relację. Ale bardzo, bardzo mi się podobało i na pewno pojawię się jeszcze, może nawet z panelem? ;)

3. Za komplet jakiej serii mang oddałabyś/łbyś nerkę?

Cały czas poluję na całą serię Fullmetal Alchemist w rozsądnej cenie, ale wiele bym dała również, aby któreś wydawnictwo podjęło się tłumaczenia Saint Seiyi (a tych mang i spinoffów jest wręcz masa). Bo dlaczego wszystkie klasyki zostały wydane w Polsce (a przynajmniej te, których wersja animowana leciała na Polsacie czy RTL7), a Saint Seiya akurat nie? To trochę niesprawiedliwe. Albo żeby chociaż The Lost Canvas wydano...

4. Ulubiony film animowany nie pochodzący z Japonii?

Prawdopodobnie "Król Lew", chyba jedyny film animowany, któremu dałam 10/10 na filmwebie. Dla mnie to już jest klasyka, jest ponadczasowy, piękny, zabawny i momentami smutny. I tego oczekuję po filmie familijnym. Ale swego czasu bardzo lubiłam też disnejowskiego "Herkulesa".

5. Ile najdłużej siedziałaś/eś bez przerwy nad jakimś serialu/komiksie/książce i co cię tak wciągnęło?

Zależy, jak to liczyć. Jeśli tak ciągle, to chyba Doctor Who. Oglądam ten serial od 2012 roku i choć czasami tylko ciężko wzdycham na wymysły Moffata, to dalej oglądam. Może trochę z przyzwyczajenia, ale jednak też dlatego, że mimo wszystko lubię ten serial, który wpisał się na stałe do popkultury brytyjskiej. Ale tak to... No cóż, do tej pory kocham "Czarodziejkę z Księżyca" ("Sailor Moon"), a po raz pierwszy obejrzałam ją, gdy... Byłam chyba w zerówce.

6. Na czym ostatnio byłaś/eś w kinie i jak się podobało?

Na "Mad Maxie: Drodze Gniewu" i bardzo, bardzo mi się podobało, o czym świadczy moja ostatnia, bardzo przychylna recenzja. Film dla każdego, nawet jeśli się nie przepada za sensacją.

7. Ulubiona książka?

Ale tak tylko jedna? Lubię cykl książek o Harrym Potterze, lubię "Małego Księcia", lubię inne książki J.K. Rowling... Tego jest masa. Praktycznie większość książek, które przeczytałam, podobały mi się w większym lub w mniejszym stopniu.

8. Poleć jakąś planszówkę!

Mam naprawdę miłe wspomnienia związane z "Jungle Speed". Gra na refleks i bawić się w nią powinny więcej, niż dwie osoby. Chętnie bym jeszcze w to pograła.

9. Ulubiony kraj Europy Środkowej?

Nie licząc Polski głównie pod względem turystycznym (bo naprawdę, jest co zwiedzać, nawet swojego regionu jeszcze nigdy dobrze nie zwiedziłam), to myślę, że Czechy mają swój niesamowity klimat i jeśli miałabym okazję, to znowu bym się wybrała do Pragi.

10. Czym okaże się One Piece?

Kapeluszem Luffy'ego ;)

Ok, teraz porcja pytań ode mnie :)

1. Przypomnij sobie rzecz, której jesteś fanem od bardzo, bardzo dawna. Co to za rzecz? Ciężko mi pisać bowiem, w jakim fandomie siedzisz najdłużej, bo ludzie różnie to pojmują.
2. Może coś o muzyce. Ulubiony gatunek i kilka zespołów/muzyków, których lubisz?
3. Wolisz wracać do czegoś nostalgicznie, czy lubisz odkrywać nowe filmy i seriale? Dlaczego?
4. Najukochańszy film/bajka z dzieciństwa.
5. Test: czy jesteś dzieckiem lat 90? Co łączyło ze sobą te dwie rzeczy: kasetę magnetofonową i ołówek? Gimby nie znajo
6. Czy masz jakąś ulubioną grę komputerową? Jeśli tak, to jaką?
7. Najgorsza książką, jaką przeczytałaś?
8. Jakie miejsce na Ziemi chciałabyś koniecznie zobaczyć?
9. Ulubiona forma sztuki?
10. I wreszcie: kawa czy herbata?

A nominuję dwa blogi:

Subiektywnie o kinematografii - naprawdę warto śledzić także fanpage'a ;)

Kącik krytyczno-filozoficzny - o popkulturze i nie tylko, również gorąco polecam! :)


Share: