czwartek, 22 maja 2014

"Uniwersalna (i przystojna) buźka", czyli Lee Pace

Przyznam, że w momencie pisania tego postu trochę oszukuję, bo obejrzałam już pierwszy odcinek "Halt and Catch Fire", ale z drugiej strony niespodzianką było dla mnie to, że AMC zrobiło swoją prapremierę internetową. Ale! Samą recenzję "Halt and Catch Fire" zamieszczę dopiero po zakończeniu sezonu. Jednakże miało być o Lee, o aktorze, z którym zrobiłam sobie małego challenge'a, polegającego na obejrzeniu wszystkich dostępnych produkcji z nim. I udało mi się to. Lecz na początek, o kim właściwie mowa?

Ten post będzie okraszany ładnymi fotkami tego pana. Bo mogę. Bo chcę. (wszystkie wykorzystane fotki pochodzą z tumblr.com)

Lee Pace urodził się 25 marca 1979 roku w mieście Chickasha w Oklahomie w USA. Ze względu na pracę ojca podróżował wiele po świecie, swego czasu mieszkał nawet w Arabii Saudyjskiej. Ostatecznie mieszka w Nowym Jorku, tam skończył studia w prestiżowej Juilliard School, z tytułem "Bachelor of Fine Arts" (nie lubię używać określenia "licencjat", bo ich "Bachelor" to nie jest to samo, jest trochę wyżej jak licencjat). Gra w teatrze, ale także w telewizji, czy w filmach. Jego filmowa kariera zaczęła się w 2002 roku, kiedy miał 23 lata i zagrał epizodyczną rólkę w "Law and Order: Special Victim Unit", lecz zauważony został po genialnej (acz kontrowersyjnej, bowiem od tego czasu krążą niesprawdzone informacje na temat jego orientacji seksualnej) roli Calpernii Addams w "Dziewczynie Żołnierza" w roku 2003. Dalej ta kariera różnie się toczyła. Muszę jednak przyznać, że rzadko dostaje role główne czy drugoplanowe w filmach (bo seriale z jego udziałem to inna bajka). Jak już wspomniałam, obecnie mieszka w Nowym Jorku z psem Carlem :) Ma młodszą siostrę i młodszego brata. Obecnie będzie można go podziwiać w serialu "Halt and Catch Fire", gdzie gra jedną z głównych ról, a także w sierpniu zobaczymy w "Strażnikach Galaktyki", no i w grudniu na ekrany wejdzie ostania część "Hobbita".


Przyznaję, że uwagę na niego zwróciłam dopiero przy okazji Hobbita i jego świetnej (acz krótkiej, nad czym ubolewam) roli Thranduila w "Hobbicie". Podczas śledzenia jego filmografii byłam momentami zszokowana, że grywał u boku takich gwiazd, jak Angelina Jolie, Ralph Fiennes, Uma Thurman, Daniel Day-Lewis (ponoć jest jego wielkim fanem), czy Colin Firth. Niemniej jednak ostatecznie moja średnia ocena na filmwebie nie jest jakaś powalająca - jest to raptem 6,7. Dlaczego tak jest? Ano dlatego, że facet miał niebezpieczną tendencję do grania w cienkich filmach, których nie mogłam ocenić wysoko, nawet mimo wielkiej sympatii do niego. Generalnie produkcje z nim dzielę na kilka kategorii: film i rola - genialne, film - średni, rola - dobra, film zły, ale rola niezła, film świetny, ale rola jest epizodyczna. Dlatego myślę, że najlepiej będzie, jak produkcje z jego udziałem wybiorę kategoriami.



Najlepszy film z udziałem Lee (rola pierwszo- lub drugoplanowa): zdecydowanie "The Fall", czyli "Magia uczuć" (2006). Film, przy którym żałowałam, że nie widziałam go wcześniej. Jest to film bardzo niedoceniany, artystyczny, Lee gra tam naprawdę głęboką postać. I chyba to jest póki co - rola jego życia. Choć liczę, że pojawią się lepsze role. Mimo wszystko, jeśli ktoś tego nie ogląda - powinien. Film warty każdych nagród, niestety, niszowy, wyprodukowany przez mało znaną wytwórnię, co zamknęło drogę do ważniejszych festiwali (z wyjątkiem Berlina). To dzięki temu filmowi Peter Jackson zauważył Lee i stwierdził, że to on musi zagrać Thranduila. Mistrzowski wybór. 

Czyż nie jest piękny? (z planu trzeciej części Hobbita)

Najlepszy film z jego udziałem ogólnie (rola nawet epizodyczna): chciałabym powiedzieć, że Hobbit, ale z racji tego, że trzy filmy traktuję jako całość, to jeszcze się wstrzymam, bo niby Thranduil ma mieć więcej do powiedzenia w trzeciej części. Ale tak to chyba "A single man", czyli "Samotny mężczyzna" (2009). Właśnie to jest jeden z (niestety) wielu przykładów, gdzie film jest dobry, albo wręcz genialny, ale Lee miał niewiele do powiedzenia. Jego scena (rozmowa z bohaterem Colina Firtha) trwa może około 2 minut. Jednakże cały film jest genialny i poleciłabym go nie tylko ze względu na Lee. Myślę, że nawet jakby on tam nie grał, to obejrzałabym go. 

Przystojny mężczyzna, koszula, krawat i kamizelka? Kupuję zawsze i wszędzie (kadr z "Niezwykły dzień panny Pettigrew")

Najgorszy film z jego udziałem (rola pierwszo- lub drugoplanowa): ciężko powiedzieć, że jest to rola więcej niż epizodyczna, ale z pewnych względów uznajmy, że tak. Będzie to film "30 Beats" (2012). Film jest podzielony na epizody, on gra w jednym z nich (na ekranie jest około 15 minut). Zastanawiałam się, co tak dobry aktor robi w tak kiepskim filmie, grając u boku kiepskich aktorów i aktorek. Nie mam zarzutów do niego samego, ani do postaci (w przypadku takiego filmu ciężko powiedzieć cokolwiek o postaci, która nie jest w żaden sposób rozwinięta), ale do całej reszty mam wielkie zastrzeżenia. Pomysł może i fajny, ale całość wypada po prostu źle, miałko, a lepsze aktorstwo widziałam w takich "Trudnych sprawach" (nie licząc właśnie Lee). Nie wiem, brakowało mu pieniędzy? Jednak duży plus za scenę pod prysznicem (tam właśnie najbardziej widać go nago, ale i tak jest to niestety tylko goła klata).



Najgorszy film z jego udziałem (rola epizodyczna): bez wątpienia "Saga Zmierzch: Przed świtem, cz. II". Jego postać miała niewiele do powiedzenia (a zapowiadała się nawet ciekawie), ale całość jest beznadziejna, delikatnie ujmując. Film bez sensu, bez ładu i składu, z niepotrzebnym plot twistem, w dodatku nudny. Szkoda, że wziął w czymś takim udział i marnował swój talent. Chyba nic więcej nie trzeba dodawać.



Film ze zmarnowanym potencjałem: można sobie mówić wiele rzeczy, ale będzie to na bank "Uroczystość" (grała tam też Uma Thurman). Film jest strasznie nierówny, tak jakby twórcy nie mogli się zdecydować, czy ma być komedią, czy dramatem. Ogólnie lepiej i ciekawiej wypadłby jako dramat lub melodramat, opowiadający o tym, że marzenia nie zawsze się spełniają, ale z drugiej strony Lee ma również ciekawą postać, która jest jakby parodią nadętych gwiazdorów Hollywood (on sam uważa, że Hollywood nie jest dla niego, woli żyć skromniej, z dala od tego zgiełku) i w dramacie by tej komiczności już nie osiągnął. Ale i tak to zmarnowany potencjał, bo mogło wyjść z tego coś całkiem przyzwoitego.


Film, który poleciłabym każdemu: będzie to chyba "Niezwykły dzień panny Pettigrew" (2007). No, może każdemu to przesada, ale na pewno ludziom od 15 lat wzwyż. Film, o którym nie pisałam szerzej, bo nie miałam pomysłu, ale mogę tu krótko powiedzieć, że jest sympatyczny, jest to komedia, ale też w dużej mierze skłania się ku refleksji na temat przemijania świata, jaki znają bohaterowie (za chwilę wybucha II wojna światowa). Do tego Lee bardzo ładnie tam śpiewa, a między nim a Amy Adams czuć chemię. Ogólnie polecam. 



Tylko dla masochistów prawdziwych fanów: będą to raczej filmy, po jakie bym nie sięgnęła, gdyby nie jego udział, jak np. "Marmaduke", czy thrillery - "Opętany" i "Rezydent". Thrillery te są dość nietypowe, ale w złym tego słowa znaczeniu (bo jednak wolę jakieś oklepane zakończenie, niż coś, co pozostawia więcej pytań, niż odpowiedzi). Poza tym są dość nudne. A Marmaduke to film skierowany do dzieci. I ze względu na animowane mordki w stylu filmowego Scooby Doo nie sięgałabym po ten film, gdyby nie Lee. A on się chyba zgodził ze względu na to, że kocha psy.



Najbardziej sexy sceny z nim: bo skłamałabym, gdybym powiedziała, że wizualnie mi się nie podoba, nie jest seksowny, itd. Dlatego zwracam uwagę na takie rzeczy. Miał on trochę scen miłosnych, ale chyba najbardziej mi się podobały te w "Opętanym", czy teraz w pierwszym odcinku "Halt and Catch Fire" (liczę na więcej). Ale w sumie każda taka scenka z nim (nawet, jak krótka) to uczta dla oczu (zwłaszcza pań). 

Najnowsze zdjęcie z nim, czyli wczorajsza oficjalna premiera "Halt and Catch Fire"

Pora wyjaśnić, co oznacza tytuł. Poprzez "uniwersalną buźkę" mam na myśli to, że facet ma taką dość klasyczną urodę (tak, wyróżniają go brwi, które powinny dostać własne napisy końcowe, jak to mówi Zwierz Popkulturalny, ale te brwi dodają tylko uroku, nawet jak są regulowane na potrzeby filmu) i to na tyle, że pozwala mu mieć role zarówno w filmach fantastycznych (jak Hobbit, czy Strażnicy Galaktyki), jak i przede wszystkim w filmach historycznych - pasuje mu bowiem stylizacja i z XIX wieku, i z lat 20., 30., 40., 60., czy 80. XX wieku. Dlatego liczę na więcej produkcji z nim. I więcej fajnych ról, ponieważ zgodnie z koleżanką stwierdziłyśmy, że jest bardzo niedocenianym aktorem - a bardzo utalentowanym. Liczę, że to się zmieni i miło było mi nadrabiać wszystkie produkcje z nim. Jeśli kiedyś na coś traficie z nim w telewizji - to zwróćcie uwagę i sami oceńcie. Ja w każdym razie dalej będę śledzić jego karierę. 


Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

2 komentarze :

  1. Zgadzam się z każdym słowem. Choć kocham "A single man" i do dziś twardo twierdziłam, że znam ten film na pamieć muszę się przyznać,że nie pamiętam tych dwóch 2 minut z nim. Dobry pretekst by po raz enty obejrzeć i posłuchać" A single man".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na yt jest ta cała scenka właśnie z nim i Colinem Firthem. Dość ciekawa wizualnie :)

      Usuń