poniedziałek, 5 maja 2014

Marmaduke - pies na fali (2010)

Przyznaję, że już niedużo filmów z Lee mi pozostało. Jako że znowu miałam cydr, postanowiłam obejrzeć coś luźniejszego. Na tumblrze znalazłam posta, że niby ktoś uznał to za najgorszy film z udziałem Lee. Obejrzałam i... No fakt, najlepszy nie jest, ale najgorszy też nie. Trzeba mieć po prostu na uwadze to, że jest to film głównie dla dzieci. 
Źródło: filmweb.pl
Akcja jest oparta o komiksy z tytułowym psem Marmaduke. Wielki dog mieszka wraz ze swoim panem Philem, jego żoną oraz trójką dzieci, jego przyjacielem jest kot Carlos. Marmaduke ogólnie sprawia kłopoty, głównie z racji jego dużego wzrostu. Wkrótce Phil dostaje propozycję lepszej pracy w Kalifornii, gdzie przeprowadza się razem z rodziną. Marmaduke w nowym otoczeniu próbuje się przypodobać rasowym psom.

Co na plus? W pewnej chwili miałam skojarzenia z "Wrednymi dziewczynami", a jest to już film kultowy, jakby nie patrzeć. Tak, główny bohater to pies, ale zachowuje się właśnie jak taki nieakceptowany przez otoczenie nastolatek, który próbuje na siłę szukać przyjaciół wśród "dobrego towarzystwa". Większość filmu jest jednak dość przewidywalna i schematyczna. Choć nie jest to złe, patrząc na to, do jakiej widowni jest ten film skierowany oraz na to, że jest to przede wszystkim komedia. Jednak dla mnie ogromną wadą jest to, że zwierzaki gadają. I byłabym to w stanie przełknąć, gdyby to było coś w stylu "Babe", ale to jest coś raczej w stylu Scooby Doo (tego filmowego) - czyli mordki poruszane za pomocą CGI.

W sumie sceny, z których się najbardziej uśmiałam, były z udziałem ludzi lub też były to interakcje człowiek - zwierzę. Może też dlatego, że przypomniało mi się dzieciństwo i słynny już "Beethoven"? Tęsknię za takimi filmami. Bo w sumie nie CGI i gadanina są potrzebne, czy stylizacja na komedię dla nastolatków, ale taki porządny film aktorski dla całej rodziny, gdzie gra będzie się opierała na grze ludzkiej i interakcjach ludzi i zwierząt. Bo jednak widząc te częściowo animowane zwierzaki, miałam tzw. "second hand embarrassment". Niestety, miałam też okazję oglądać film z dubbingiem, a to trochę odebrało radość ze słuchania głosu Lee. Ale i tak pomyślałam, że trudno, aż tak mi na tym filmie nie zależy. Ale właśnie jego gra i postać są ciekawe - moim zdaniem Lee sprawdził się w roli głowy rodziny, w dodatku roli ojca, który potrafi zawstydzić swoje starsze dziecko przed znajomymi. To mnie chyba najbardziej bawiło.

Zastanawiałam się, po co Lee przyjął rolę w takim filmie. I oprócz tej jego "uniwersalnej" buźki (rozpiszę się o niej w poście podsumowującym) myślę, że to jest kwestia tego, że facet po prostu lubi zwierzęta. Zwłaszcza psy, a film był okazją do grania z psem. I myślę, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Trzeba po prostu pamiętać, że jest to film dla dzieci i myślę, że im się spodoba, choć mi (jako osobie dorosłej) przeszkadzają pewne drobnostki. Stąd moja ocena 6/10, czyli niezły
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz