niedziela, 11 maja 2014

Rezydent (2011)

Jestem już przy końcówce filmów z Lee. Zostały mi praktycznie tylko takie, które rzadko przewijają mi się na tumblrze (w postaci gifów of course), czy ogólnie niewiele o nich wiadomo. Do takich filmów należy między innymi "Rezydent". Nie rozumiałam, dlaczego, skoro obsada jest bardzo dobra: oprócz Lee główną rolę gra tam Hilary Swank, a postać drugoplanową - Christopher Lee. I byłam tym mile zaskoczona, ale... To na tyle. Niestety.
Źródło: filmweb.pl
Młoda lekarka Juliet właśnie wprowadza się do nowego mieszkania. Rozstała się z chłopakiem, więc szybko szuka czegoś taniego dla siebie. Bardzo duże mieszkanie wynajmuje jej Max, przystojny mężczyzna w średnim wieku, opiekujący się swoim dziadkiem, Augustem. Szybko jednak okazuje się, że coś jest nie tak, lekarka ma przeczucie, że mieszkanie jest dziwne i coś ją śledzi. Niestety, nie myli się.

I... Miałam chyba zawyżone oczekiwania, niestety. Zwłaszcza po takiej obsadzie. Więcej jest wad, niż zalet i od tego zacznę. Po pierwsze, film jest zdecydowanie za krótki. Nie ma jakiegoś wyważenia, napięcie tworzy się w nieodpowiedni sposób. Po drugie - mylenie widza. Początkowo myślałam, że film będzie zmierzał w ciekawą stronę, zwłaszcza, że po jakichś 30 minutach dowiadujemy się, co faktycznie jest nie tak i kto śledzi główną bohaterkę. Sądziłam, że będzie to wyścig z czasem, że napięcie będzie budowane w ciekawy sposób, że właśnie będziemy się zastanawiali, kiedy i jak główna bohaterka wpadnie na ten trop. No i wyjaśnienie, dlaczego jest śledzona. Niestety, wyjaśnienie jest banalne (myślałam, że kluczem będzie postać grana przez Christophera Lee, ale jednak pomyliłam się), a zakończenie (dość otwarte) sprawia, że pozostają pytania bez odpowiedzi, a nie tego po thrillerze oczekuję.

Thriller jest trochę bowiem jak kryminał, a nie wyobrażam sobie, żeby kryminał nie rozwiązywał zagadki. I właśnie też szkoda obsady - bo np. August, dziadek właściciela mieszkania, okazał się postacią właściwie zbędną, która nie ma wpływu na rozwój wydarzeń. Szkoda więc, że talent Christophera Lee został zmarnowany. Główna bohaterka również jest dość przeciętna. Nie jest zła, ale też nie zachwyca. I momentami porażała mnie jej głupota - bo wiedzę medyczną zaczyna wykorzystywać praktycznie pod koniec filmu. Z zalet - postać faceta, który śledzi główną bohaterkę. Jest to klasyczny przykład obsesji i to chorej. Takie postacie lubię, bo choć mnie przerażają, to w pewnym sensie też mnie fascynują. Choć szkoda, że nieco ta postać została spłycona i nie wiemy tak do końca, co nią kieruje. Podoba mi się również montaż. I to chyba tyle, bo Lee nie miał za wiele do grania. No i... Jeśli scenki, które mi się najbardziej podobają w filmie, to scenki seksu, to niestety, coś jest nie tak.

Generalnie filmu nie poleciłabym, chyba, że komuś się całkiem nudzi. Albo jest fanem jakiegoś aktora tak jak ja. Bo naprawdę, gdyby nie Lee, nie spojrzałabym na ten film, choć obsada jest niezła. I szkoda mi właśnie tej obsady dla dość marnego i nieciekawego scenariusza, bo jak na thriller - słabo wciąga. Brak jednoznacznego rozwiązania, za mało napięcia i za długi finał. Dlatego też nie mogę dać oceny wyższej niż 5/10, czyli średni
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz