piątek, 21 marca 2014

Lincoln (2012)

Zniesmaczona lekko "Zniewolonym" i w ramach "nadrabiania filmów z Lee Pacem" postanowiłam tym razem sięgnąć po "Lincolna", film znanego reżysera, Stevena Spielberga o życiu tego znanego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Co natomiast otrzymałam? Obraz przyzwoity, ale niestety, w zasadzie tylko tyle można o tym powiedzieć. Chciałam sięgnąć po inną stronę historię, jaka była zaprezentowana w "Zniewolonym", a jest to jednocześnie ten kawałek historii, który mnie fascynuje, czyli jeden z pierwszych kroków do zniesienia rasizmu w Stanach Zjednoczonych, kiedy ludzie pojęli, że chyba coś jest nie tak z wolnością, która jest główną wartością USA.
Źródło: filmweb.pl
Film opowiada o ostatnich kilku miesiącach życia Abrahama Lincolna - od momentu ponownej elekcji na prezydenta, poprzez przegłosowanie 13. poprawki do konstytucji Stanów Zjednoczonych (która znosiła niewolnictwo), aż do momentu tragicznej śmierci w teatrze. A w tle tych całych wydarzeń - wojna secesyjna i rodzinne oraz małżeńskie problemy prezydenta.

Moje uczucia wobec tego filmu są dość mieszane. Warto jednak zacząć od zalet. W porównaniu do "Zniewolonego", lepiej wypadają przede wszystkim kreacje postaci. Nie mamy tutaj już przesłania pt. "wszyscy biali są źli, nawet jak im się wydaje, że nie są". Mamy wielką różnorodność postaci, oczywiście, mamy takich rasistów, jak Fernando Wood (właśnie fenomenalnie zagrał go Lee Pace), ale mamy też Stevensa, granego równie świetnie przez Tommy'ego Lee Jonesa, dla którego główną wartością jest wolność. Nie brakuje również obiektów zainteresowania poprawki - czyli ludności czarnoskórej USA. To już nie jest ten sam obraz, co w "Zniewolonym", choć akcja toczy się niewiele później. I te postacie są różnorodne - mamy żołnierzy, którzy chcą wiernie służyć swojej ojczyźnie, mamy matkę, która straciła syna podczas walki o wolność (a przy okazji byłą niewolnicę, która tylko wspomina o tym, że była bita, co jest bardziej wymowne), czy kamerdynera Lincolna, który był człowiekiem wolnym. Przede wszystkim różnorodność postaci jest wielkim atutem filmu. Daniel Day-Lewis również zasłużył w pełni na Oscara, grając prezydenta Lincolna. Z jednej strony był to człowiek, który miał wielkie zasługi dla USA - walczył w końcu o wolność, ale z drugiej strony widać było, że nie radzi sobie w życiu rodzinnym - nie rozumie swojej żony, z którą często się kłóci, nie potrafi także dogadać się z synem. I takie postacie są właśnie najbardziej fascynujące. Inną zaletą jest przesłanie, aktualne także do dziś. Szczególnie wymowne wydaje mi się zdanie wypowiedziane przez Stevensa. Zdanie, którego niektórzy nie pojmują chyba nawet dzisiaj: "Nie wierzę w całkowitą równość, ale wierzę w równość wobec prawa."

Nie będę się wypowiadać o aspektach technicznych, typu zdjęcia, czy muzyka, bo stoją one na wysokim poziomie. Jednak film "Lincoln" ma też swoje wady. Przede wszystkim jest momentami nudny i przegadany. Rozumiem, że jest bardziej "teatralny", ale znam filmy teatralne, które nie nudzą. W "Lincolnie" przede wszystkim na szkodę wypada przedstawienie czasowe. Większość akcji toczy się w ciągu miesiąca - od początku stycznia 1865 do momentu uchwalenia poprawki, czyli do 31 stycznia 1865. Zostaje niewiele czasu, by dokładnie opowiedzieć o następnych trzech miesiącach (Lincoln zginął w kwietniu), a sama scena śmierci jest strasznie niesatysfakcjonująca. Spielberg chciał po prostu za dużo upchnąć, stąd film jest przeładowany i w którymś momencie człowiek traci zainteresowanie.

Podsumowując: "Lincoln" jest dla mnie lepszą próbą przedstawienia problemu niewolnictwa, ale to nie to. Chwała za to twórcom, że nie przedstawia całego życia prezydenta, a jednak... Nie potrafi zaciekawić widza. Może, jeśli ktoś uwielbia politykę, to ten film go zaciekawi. Ja, choć polityką się interesuję, nie uznałam ten film za tak interesujący, na jaki liczyłam. Mimo wszystko będzie on gratką dla tych, którzy interesują się historią USA. Zastanawiam się teraz, czy nie sięgnąć po "Kamerdynera"... Moja ocena: 6,5/10, czyli niezły z plusem
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz