niedziela, 23 marca 2014

Kamerdyner (2013)

Obejrzałam w końcu film "Kamerdyner", reżyserii Lee Danielsa. Zachęcona jego świetnym obrazem "Hej, Skarbie", tym bardziej chciałam zobaczyć ten film. Tematyka problemów takich jak rasizm również bardzo mnie interesuje. I jak "Zniewolony" mnie zawiódł, "Lincoln" troszeczkę to poprawił, ale również też znudził, to jak prezentuje się "Kamerdyner"?
Źródło: filmweb.pl
Film opowiada historię Cecila Gainesa, który w 1926 roku, jako małe dziecko traci swojego ojca. Właścicielka plantacji, na której pracuje, uczy go, jak być kamerdynerem. Gdy Cecil dorasta, postanawia opuścić plantację i szukać lepszej pracy. Znajduje ją przypadkowo w hotelu, gdzie starszy i doświadczony barman uczy go zawodu. Po pewnym czasie dostaje propozycję pracy w luksusowym hotelu w Waszyngtonie. Tam zauważa go jeden z pracowników Białego Domu, a Cecil otrzymuje posadę kamerdynera samego prezydenta Stanów Zjednoczonych. W tle ważnych wydarzeń z historii USA widzimy również rodzinne problemy Cecila, a w szczególności brak porozumienia z synem, który staje się aktywistą na rzecz walki o równość rasową.

Ogólnie film prezentuje się przyzwoicie. Przedstawia również problem rasizmu, ale w wieku XX, w mniej więcej podobnych czasach, kiedy toczy się akcja słynnych już "Służących". Dużym plusem jest na pewno przedstawienie poszczególnych wątków, jak i obsada aktorska. Zaletą jest głównie to, że film nie skupia się tylko na tytułowej roli kamerdynera, a kolejni prezydenci USA - od Eisenhowera, aż do Reagana są pokazani raczej w tle, choć ich role są bardzo ważne. Wątek problemów rodzinnych głównego bohatera jest również świetnie ukazany - żona Gloria (w tej roli świetna Oprah Winfrey) nadużywa alkoholu, ponieważ czuje się samotna i zaniedbana przez męża, którego często nie ma całymi dniami w domu. Dodatkowo Cecil nie potrafi się dogadać z synem Louisem - i widać w nich różnicę pokoleniową, bowiem Cecil uważa, że tylko ciężką i uczciwą pracą można coś osiągnąć w życiu, a Louis oczekuje czegoś więcej, zwłaszcza na studiach dowiaduje się o ruchach obywatelskich na rzecz równych praw rasowych. Jak już wspomniałam, wielką zaletą jest obsada. Dzięki niej niemal każda rola zapada w pamięć, dodatkowo to właśnie znane gwiazdy, takie jak Robin Williams, Alan Rickman, Jane Fonda, czy nawet Lenny Kravitz lub Mariah Carey grają drugoplanowe czy epizodyczne role. I wypadają w nich świetnie, dlatego, że na ekranie nie widzimy tych gwiazd, tylko te postacie. Choć jest tu też spora zasługa charakteryzacji.

Film ma jednak jedną, dość uciążliwą wadę - zakończenie. Krytycy zarzucali, że film jest "ugrzeczniony", "poprawny politycznie". I takie wrażenie odnosi się przez końcówkę, która pokazuje rok 2008 i wygraną Obamy w wyborach prezydenckich. Przedstawienie obecnego prezydenta może budzić kontrowersje. Dodatkowo pod względami technicznymi końcówka przeciąga niepotrzebnie ten film, mimo iż wszystkie wątki zostały rozwiązane. Ale być może to był właśnie powód braku jakiejkolwiek nominacji do Oscara (choć moim zdaniem Oprah mogła być chociaż nominowana. Może nie zasługiwała na nagrodę, ale na nominację z całą pewnością).

Myślę, że film można z całą pewnością polecić każdemu, kto lubi biografię, czy współczesną historię, a także ciekawe przedstawienie problemów społecznych, czy dramatów rodzinnych. Z całą pewnością "Kamerdyner" nie nudzi widza i warto obejrzeć, zwłaszcza, jeśli ktoś wrażliwy na problemy takie, jak równouprawnienie. Dlatego moja ocena to 7/10, czyli dobry
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz