piątek, 22 listopada 2013

Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia (2013)

Akurat wróciłam z premiery filmu "Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia", czyli z drugiej części z trylogii Suzanne Collins. W tej recenzji opiszę swoje wrażenia, a i przy okazji będę się odwoływać do poprzedniej części, bowiem nie oglądając poprzedniej części raczej ciężko zrozumieć całość. Dlatego też możliwe spoilery
Źródło: filmweb.pl
Rok po 74. Głodowych Igrzyskach w Panem (futurystyczne, totalitarne państwo powstałe na gruzach dzisiejszych Stanów Zjednoczonych) Katniss Everdeen i Peeta Mellark, zwycięzcy z Dystryktu 12. mają za zadanie uspokoić pogarszające się nastroje społeczne. Robią to w ramach tradycyjnego tournee po państwie. Wkrótce mają odbyć się kolejne, 75. Głodowe Igrzyska. Z okazji jubileuszu (kolejne Ćwierćwiecze Poskromienia) szykują się jednak Igrzyska, których nikt się nie spodziewa.

Doug Walker w recenzji pierwszej części "Igrzysk Śmierci" (premiera była w tamtym roku) określił, że jest to film dla nastolatków, ale przy okazji film, który nie robi z tego targetu idiotów. I trudno się z nim nie zgodzić - mamy zalew marnych filmów i marnych książek dla nastolatków, które najczęściej skupiają się na sprawach miłości, a wszelkie inne wątki są tylko tłem. Tu "Igrzyska Śmierci" pozytywnie się wyróżniają. Przeczytałam wszystkie trzy części i jestem zdania, że jest to... "'Rok 1984' dla nastolatków". I jestem niemalże pewna, że jakaś część nastolatków, która czyta dzisiaj "Igrzyska Śmierci" (lub ogląda film) za jakiś czas sięgnie po jakąś klasykę antyutopii, jak właśnie "Rok 1984", czy "Nowy, wspaniały świat". Bo bawią mnie opinie, że jest to "kolejny film z trójkątem miłosnym". Owszem, trójkąt miłosny jest, ale... Pozostaje on w tle, tak jak to miało miejsce w książce. I tego się najbardziej obawiałam, więc chwała twórcom "Igrzysk", że nie powtórzyli błędu twórców "Harry'ego Pottera i Księcia Półkrwi". Ci, którzy tak mówią, to mam wrażenie, że nie wiedzą dokładnie, o czym jest książka i o czym jest film na jej podstawie. A mówi on o bezsilności jednostki w walce z systemem totalitarnym. Nie oszukujmy się, Panem to kraj o systemie totalitarnym, gdzie wszystko jest podporządkowane woli prezydenta Snowa (w tej roli Donald Sutherland), gdzie tylko nieliczni mają szanse na życie w dobrobycie, a reszta musi na ten dobrobyt pracować, mając ograniczone prawa i żyjąc w strachu o swoje życie. W ramach rozrywki dla kasty mieszkającej w stolicy Panem, Kapitolu, urządzane są co roku igrzyska, gdzie z każdego dystryktu (a jest ich 12) wybierani są dziewczyna i chłopak w wieku od 12 do 18 lat. Show polega na zabijaniu przeciwników, aż zostanie tylko jeden - zwycięzca. Oczywiście każdy musi ten show oglądać, co jest równocześnie przekazem propagandowym.

Warto też dodać, że oprócz głównego wątku "Igrzyska Śmierci" również w tej części (jeśli nie bardziej) są satyrą na współczesne media, które lansują różnych ludzi i zabierają im tym samym prywatność, tworząc z nich kogoś, kim wcale nie są. Media te również tworzą rzeczywistość, wiele z działań trybutów są tworzone pod publiczkę, bo "ludziom to się podoba". Zwłaszcza Kapitolowi, który żyje w luksusach, choć większość ludzi tam żyjących nie jest świadoma tego, jak żyje się reszcie i kto pracuje na ten dobrobyt. Jest to też satyra na reality show, wyjątkowo dobrze oddane są sceny, które prezentują nam wydarzenia w ten sposób, jakbyśmy oglądali program telewizyjny (nawet w pewnym momencie pada ocenzurowanie wulgarnych słów).

Postacie i gra aktorska. O Jennifer Lawrence mam dość specyficzną opinię, jeśli chodzi o jej osobę, ale uważam, że dziewczyna ma duży talent aktorski. Swoją mimiką potrafi oddać świetnie wszelkie emocje (choć Oscar za "Poradnik pozytywnego myślenia" to dla mnie spore nieporozumienie) i generalnie nie wyobrażam sobie nikogo innego w roli Katniss, dziewczyny, która jest zamieszana w to wszystko i chcąc, nie chcąc, staje się bohaterką - choć początkowo chciała po prostu przeżyć, nie ma wzniosłych idei. Troszkę gorzej moim zdaniem wypadł Josh Hutcherson w roli Peety - Peeta to dobra postać, ciekawa, ma dobre motywy swojego działania, a także potrafi dać uszczypliwe uwagi, kiedy trzeba, lecz Josh momentami gra dość sztucznie, jeden z jego dialogów był dosyć sztuczny, a przynajmniej tak brzmiał, podobnie jak jedna z pierwszych scen z Woodym Harrelsonem w roli Haymitcha. Nie wiem, chwilowy spadek formy? Bo w pierwszej części poradził sobie świetnie. Willow Shields jest młodą aktorką, ale podoba mi się jej rola Prim. To już nie jest ta sama, płaczliwa dziewczynka z pierwszej części. Widać pozytywną zmianę i jest to świetnie pokazane. Sam Claflin i Jena Malone jako Finnick Odair i Johanna Mason radzą sobie świetnie, choć z kolei Jeffrey Wright jako Beetee to moim zdaniem nieporozumienie, ale wynika to z moich preferencji - prędzej w tej roli widziałabym Michaela Emersona lub Davida Tennanta (zwłaszcza tego pierwszego).

Sfera wizualna jest genialna w tym filmie. Jeśli ktoś kocha efekty wizualne (nie mówię tylko o CGI), różnobarwność, kolory, idealne oddanie danych danych miejsc, czy postaci, a także kocha kostiumy filmowe - to film zdecydowanie dla niego. Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Podobnie jak i z muzyką. Muzyka w tym filmie potrafi wyjątkowo poruszyć. I warto zostać choć chwilę na napisach końcowych, by posłuchać piosenki Coldplay "Atlas", specjalnie skomponowanej do "Igrzysk".

Przed nami dwie ostatnie części "Igrzysk Śmierci" - pierwsza część "Kosogłosa" będzie w roku 2014, a druga - w 2015. Twórcy tu poszli modnym tropem, gdzie ostatnia część jest dzielona, jak np. w Harrym Potterze. Czy to skok na kasę? Okaże się, choć jestem sceptycznie nastawiona, bo "Kosogłos" to część trylogii, która najmniej mi się podobała. Niemniej jednak nie żałuję wydanych pieniędzy na kino. Film mi się nie dłużył, nie nudził, nie widziałam większych błędów w stosunku do książki, jedynie drobne uchybienia, dlatego zasługuje w pełni na 8/10, czyli bardzo dobry.

PS. A jutro recenzja rocznicowego odcinka Doctora Who - i przy okazji postaram się krótko nakreślić ten świetny serial sci-fi :).
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz