piątek, 20 lutego 2015

Sprawa Kramerów (1979)

Mówiąc o nadrabianiu Oscarowych pozycji, niekoniecznie mówię też o pozycjach nominowanych w tym roku. Interesujące potrafią być też filmy z lat ubiegłych, często z bardzo odległych, a często jest tak jest, że nie mamy okazji, by takie filmy nadrobić. Ja wczoraj wybrałam sobie film sprzed ponad 30 lat, jakim jest "Sprawa Kramerów". Nominowany w dziewięciu kategoriach, otrzymał łącznie pięć Oscarów w tych najważniejszych (najlepszy film, reżyseria, scenariusz adaptowany, aktor pierwszoplanowy, aktorka drugoplanowa). Wygrał m.in. z "Czasem Apokalipsy". Wydawałoby się, że film jest dość zwykły, ot jeden z gatunku "Okruchy życia", czyli cyklu filmów obyczajowych, które swego czasu były nadawane na TVP1. Co jednak mogło sprawić, że otrzymał Oscary?
Źródło: filmweb.pl
Ted i Joanna Kramer są małżeństwem z amerykańskiej klasy średniej. Ted pracuje w agencji reklamowej, a Joanna zajmuje się ich synkiem, Billym. Pewnego dnia kobieta jednak oznajmia, że męczy ją takie życie i odchodzi, zostawiając męża z dzieckiem. Początkowo Ted nie potrafi pogodzić życia zawodowego z opieką nad 7-letnim synem, lecz z czasem nawiązują oni głęboką więź, jakiej wcześniej nie mieli. Po kilku miesiącach nieobecności zjawia się Joanna, która zamierza walczyć o opiekę nad synem.

Moim zdaniem film jest ten źle oceniany przez wielu współczesnych widzów, bo właśnie patrzą na dzisiejszą perspektywę. Może dzisiaj taki film wydawałby się wręcz nudny i nijaki, ale należy pamiętać o kontekście i czasach, w jakich powstał. Mowa tu bowiem o końcówce lat 70. Jeszcze w latach 80. w Stanach Zjednoczonych rozwód był postrzegany jako coś wstydliwego. Kobiecie nie wypadało być rozwódką, bo dostawała łatkę "niemoralnej". A kobieta, która opuszcza swoje dziecko do dzisiaj jest piętnowana. Zaskakiwał też obraz zaangażowanego ojca, który do momentu odejścia żony właściwie nie znał swojego dziecka. Z czasem jednak stał się odpowiedzialnym ojcem, dla którego syn stał się niemalże całym światem.

I za to właśnie największe brawa należą się Dustinowi Hoffmanowi, który przekonująco gra człowieka, który autentycznie zmienia się z pracoholika w troskliwego ojca. Tym bardziej jest widzowi go żal, kiedy to sąd, kierując się stereotypem matki, przyznaje opiekę Joannie, która zostawiła własne dziecko, myśląc wyłącznie o sobie. Dziwi jednak nieco Oscar dla Meryl Streep, która nie nagrała się sporo w tym filmie. Nie ujmuję oczywiście talentu tej aktorce, ale jednak ciężko ocenić, czy jej rola była na tyle dobra.

Jeśli ktoś szuka dobrej pozycji, skłaniającej do myślenia, acz niekoniecznie nową, a raczej taką, która dawałaby pewien obraz tego, jak zmieniło się nasze społeczeństwo, to "Sprawa Kramerów" to film w sam raz. Dzisiaj temat rozwodu nie szokuje - chyba każdy z nas zna kogoś lub słyszał o kimś, kto się rozwiódł. Dzisiaj ten temat jest poruszany nawet w serialach z gatunku "paradokument". Lecz właśnie "Sprawa Kramerów" to obraz, który w latach 70. budził niemałą sensację, zwłaszcza mowa tu o wizerunku ojca, który również dzisiaj nie szokuje - raczej mężczyźni starają się angażować w wychowanie dzieci, a nie żyć tylko pracą. Czegoś mi jednak w tym filmie zabrakło, dlatego otrzymuje ode mnie ocenę 7/10, czyli dobry
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz