niedziela, 21 września 2014

Bachanalia Fantastyczne 2014 - relacja

W ten weekend wybrałam się na Bachanalia Fantastyczne, imprezę (konwent) organizowaną przez Zielonogórski Klub Fantastyki "Ad Astra". I był to mój pierwszy konwent jako taki, dlatego cieszę się, że był organizowany w mieście, które dobrze znam. Cóż, Pyrkon nie wypalił (w sensie nie mogłam być tam), więc poszłam na Bachanalia, by zobaczyć, "z czym to się je". I jak wrażenia? Ogólnie pozytywne. I to bardzo. 

Impreza zaczęła się generalnie w piątek, a skończyła dzisiaj, lecz najwięcej rzeczy zobaczyłam wczoraj i głównie to tę sobotę opiszę. 

Klub, w którym odbywał się konwent nazywa się "Krzywy Komin". I generalnie jest to bardzo fajne miejsce do organizowania takich imprez.
Pierwsza rzecz, o której się przekonałam, to taka, że na takich imprezach ciężko wybrać, co chce się zobaczyć, w jakiej kolejności tak, aby stracić jak najmniej. Bo przykładowo ja musiałam wybierać między panelem Jakuba Ćwieka o przeklinaniu w literaturze, a między panelem mojej znajomej Daryi o rynku mangi w Polsce (do tego jeszcze wrócę). Wybrałam Dar, bo ogólnie chciałam być pomocna dla niej i dla jej znajomych (w końcu dość obce miasto, ja sama niejednokrotnie korzystałam z pomocy "tutejszych" znajomych, gdy byłam we Wrocławiu, Krakowie, czy Warszawie) i chciałam się odwdzięczyć. Do panelu jeszcze wrócę.

Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam, to była dość ciekawa prelekcja pana Witolda Jabłońskiego na temat Słowian i naszej przeszłości. Prowadzący dość dobrze rozprawił się z mitami, które są nam powtarzane na lekcjach historii, jakoby Słowianie przed chrześcijaństwem nie mieli państwa czy kultury. Dość smutne spostrzeżenia na temat tego, jak niewiele wiemy o naszej przeszłości, a właśnie chrześcijaństwo niekoniecznie przyniosło same dobre rzeczy. Generalnie dużo można było się dowiedzieć.

Pan Witold Jabłoński podczas swojej prelekcji o Słowianach.
Choć prelekcja się przedłużyła, ja postanowiłam zajrzeć na inną prelekcję na temat archetypów w mandze i anime. Niestety, właściwa prelekcja się skończyła, ale trwała luźna dyskusja na temat anime ogólnie, więc się do niej przyłączyłam. Było miło poznać innych ludzi tak żywnie zainteresowanych japońskim komiksem i animacją. Może nawet bardziej niż ja...

Potem w międzyczasie zaglądałam także w inne miejsca, co ciekawego się działo. Na terenie konwentu były dwa gamesroomy - jeden przeznaczony do gier planszowych (a obok był także sklepik konwentowy), a drugi był pokojem z różnego rodzaju konsolami - od słynnego Pegasusa aż po Playstation, czy Wii, na której można było próbować swoich sił w Guitar Hero (no niestety, byłam w tym dość cienka. wolałam pograć w klasycznego Mario). 

Gry planszowe cieszyły się naprawdę ogromnym zainteresowaniem. To zdjęcie idealne dla malkontentów, którzy uważają, że komputery zdominowały wszystko i już nikt się nie interesuje klasycznymi grami planszowymi czy też innymi formami rozrywki.
Największe kłamstwo dzieciństwa, czyli klasyczna konsola Pegasus i "99999 gier w jednym".
Kolejną prelekcją, jaką wysłuchałam, było krótkie wystąpienie pana Macieja Parowskiego na temat polskiej fantastyki (i nie tylko) i jej "heroicznego okresu", czyli lat 80., kiedy to były problemy z wydawaniem takich dzieł. Prelekcja również godna uwagi - bo dowiedziałam się o takich odmianach tego gatunku, o których nie miałam pojęcia, a także pojawiła się smutna, ale prawdziwa dygresja na temat tego, że fantastyka jest wciąż uważana za "gorszy" gatunek od pozostałych, ponieważ odbiega od realizmu.

Pan Maciej Parowski podczas swojej prelekcji.
Później pozostałam dłużej w bloku mangowym. A zaczęło się od wcześniej wspomnianego panelu Daryi o rynku mangi w Polsce. Prowadząca opowiadała o początkach tego rynku, problemach, jakie były po drodze, a także panowała ożywiona dyskusja na temat konkretnych wydawnictw, którym się udało wybić i które obecnie wydają najwięcej tytułów. Przy okazji dowiedziałam się kilka nowych rzeczy, takich jak ta, że Polska jest ewenementem, jeśli chodzi o target, bo przykładowo Kuroshitsuji kupują w Polsce głównie dziewczyny, natomiast w Japonii głównym targetem są chłopcy. Dzięki dyskusji miałam okazję również poznać kilka ciekawych osób.

Darya przed swoim panelem o rynku mangi w Polsce,

Były oczywiście konkursy (jak wyczynowy konkurs Rycerzy Zodiaku, czy konkurs ze screenami z anime - należało podać z jakiego anime pochodzi dany screen, a potem odpowiedzieć na dodatkowe pytanie), czy mnóstwo cosplayowiczów. 

Co jednak najbardziej spodobało mi się w atmosferze konwentu? Co sprawia, że chcę na pewno jeszcze pojechać na jakiś konwent? Przede wszystkim to, że pokazał mi to, że fandom to nie jest zabawa tylko dla nastolatków czy ludzi poniżej 30 roku życia, lecz może to być zabawa dla całych rodzin (widziałam mnóstwo ludzi, którzy przychodzili nawet z niemowlętami, dla nieco starszych dzieci również było trochę atrakcji), czy dla ludzi w wieku moich rodziców - po prostu jest to zabawa dla każdego, jeśli tylko się tym interesuje.

A po drugie, była to chyba najspokojniejsza impreza, na jakiej mogłam uczestniczyć. Ludzie byli naprawdę otwarci, uprzejmi, chętnie rozmawiali ze mną i nawiązywali kontakty, nawet jeśli wcześniej w ogóle ich nie kojarzyłam, można było czuć się też bezpiecznie, bez obawy, że ktoś coś ukradnie, itd. I oczywiście jest to dowód, że można się bawić doskonale bez (nadmiernej*) ilości alkoholu. Tylko oczywiście trzeba chcieć.

Moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne. W listopadzie w tym samym miejscu szykuje się kolejny konwent. Tym razem spróbuję swoich sił jako prowadząca panel. 

Więcej zdjęć na moim fanpage'u na facebooku :)

Moje konwentowe zdobycze :)

* Na terenie konwentu znajduje się pub, więc ciężko było, by nie napić się nawet piwa, jeśli oczywiście nie było się kierowcą. 
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

2 komentarze :

  1. Ale szybko ta Twoja recka :D (Moja będzie jutro). Nawet widzę siebie i swoje wykresiki 8D
    Bardzo się cieszę, że tak Ci się podobało ^^ Faktycznie, dla osób nie lubiących wielkich imprez taki konwencik jak Bachanalia są chyba najlepszym miejscem, by zmienić swoje nastawienie.
    Jeszcze co do dzieciaków - był tam taki 7-8 latek, który kosił we większość planszówek D: Ale to było rodzinne, bo jego ojciec też wygrywał co mógł... No, ale naprawdę miło widzieć takie rodzinne wypady na konwenty, niech kolejne pokolenia się uczą :"D
    ~Darya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja napisałam zaraz po powrocie. Tylko, że ja miałam blisko, to mogłam się od razu zająć ^^. No właśnie Bachanalia to dowód, że można się na takiej imprezie bawić niezależnie od wieku. I to mi się bardzo, bardzo podoba.
      Heh, to pewnie tato uczył też od małego, to nic dziwnego, że młody wygrywał ;)

      Usuń