czwartek, 19 maja 2016

K. Czajka - Dwóch Panów z branży (2016)

Od razu będę szczera - trochę trudno pisać mi recenzję książki, której autorką jest nie kto inny, jak Zwierz Popkulturalny, czyli blogerka, którą regularnie czytam i cenię większość jej tekstów, nawet jeśli czasem nasze przemyślenia na temat danego filmu lub serialu kompletnie się rozmijają. No i choć to takie... "Gdzie mi do sławy Zwierza", to jest to trudne, ponieważ jeśli ktoś Zwierza nie zna, to niech wie, że ma ona fantastyczny kontakt ze swoimi Czytelnikami. Można do niej śmiało pisać, nawet wysłać kartkę pocztową, spotkać się na konwentach i nie tylko. Po prostu można poczuć nawet internetowo, że rozmawia się z nią jak z koleżanką, a nie jak z blogerką, która ma mnóstwo fanów, która osiągnęła bardzo wiele, występowała kilkukrotnie w telewizji, a teraz udało się jej wydać książkę (czego sama trochę zazdroszczę). Ale powiem też, że czekałam na ten tytuł dopiero od chwili, gdy Zwierz przyznała się, o czym będzie jej powieść. Gdyby była to inna tematyka, to byłoby duże prawdopodobieństwo, że w ogóle bym jej nie tknęła i nawet nazwisko znanego blogera by nie pomogło. Tu było inaczej. Ostatnim razem tak na książkę czekałam, gdy poznałam tytuł kolejnej powieści o Cormoranie Strike'u. Tutaj nie mogłam się wręcz doczekać. "Dwóch Panów z branży" przeczytałam w dwa dni. Czy to dobrze, czy źle? Sama nie wiem. Z jednej strony to lubię sobie dawkować książki, ale z drugiej strony nie był to kryminał, że wolałabym sobie odwlec to zakończenie, żeby nie popsuć sobie zabawy. Książka Zwierza to książka obyczajowa, a takie często czyta mi się właśnie bardzo szybko. I to chyba zaliczam na plus.
Źródło: czwartastrona.pl
Tytułowi panowie to Adam Piasecki i Marian Godlewski, Polak i Żyd, przyjaciele z dzieciństwa, których w roku 1909 wyrzucono ze studiów prawniczych. Wkrótce obaj wpadają na pomysł na życie - pomysł założenia kina, ich zdaniem najważniejszego wynalazku XX wieku, który przetrwa wszystkie inne mody. Choć zadanie wydaje się karkołomne, to panowie w przeciągu trzydziestu lat trwania powieści mają jeden cel - nie zbankrutować. W tym czasie dzieje się wiele, historia splata się z ich życiem osobistym, a ich przyjaźń jest niejednokrotnie wystawiana na próbę.

Znów się powtórzę, ale muszę to powiedzieć: przede wszystkim wielką zaletą jest to, że książkę czyta się naprawdę bardzo szybko. Jest to książka w sam raz na podróż, lekka (dosłownie i metaforycznie), pełna humoru, ale są także momenty wzruszenia i ciekawych zwrotów akcji (osobiście nie spodziewałam się takiego zakończenia, ale też nie sądziłam, że autorka da czytelnikom coś sztampowego). Powieść K. Czajki ma dużo dialogów, narracja jest prowadzona w niewymuszony sposób, przyjazny współczesnemu czytelnikowi. Chyba to sprawia, że powieść dosłownie można przeczytać podczas dłuższego, spokojnego wieczoru.

Ale myślę, że nie to jest najważniejsze. Gdyby nie tematyka i bohaterowie, to myślę, że po książkę w ogóle bym nie sięgnęła, albo odłożyłabym ją. Jeśli chodzi o tematykę, to zawsze lubiłam filmy czy książki mówiące o pracy artystów "od kuchni" - w tym przypadku chodzi tu bardziej jednak o stronę "techniczną", o ludzi, którzy dbają o to, by widzowie mogli oglądać najróżniejsze filmy, które dostarczą im rozrywki i wzruszeń. Świetnie się to zbiega z trwającym serialem "Bodo" (a właściwie kończącym się) - zarówno "Dwóch Panów...", jak i serial TVP opowiadają o tym samym okresie - czyli okresie dwudziestolecia międzywojennego, jednego z moich ulubionych w historii. I tu trzeba przyznać, że wielkim plusem jest znajomość tematu - autorka wykonała kawał dobrej roboty, wykonując research, przy którym nie popadła w suchy opis historyczny, a jednocześnie zadbała o takie szczegóły, jak poznanie dat premier poszczególnych filmów, w tym światowych produkcji (tutaj jednak muszę przyznać, że trochę mi zgrzytał ten tytuł Narodziny narodu ze względu na tematykę, lecz sama łapałam się na tym, że mowa tu o zupełnie innych czasach). Do tego przypadł mi do gustu opis niektórych filmów - czasami czytelnik dostawał najpierw sam opis fabuły, a tytuł był podawany później - nie będę jednak psuć zabawy, bo w sumie można się zdziwić, jakie filmy pokazywano w Polsce przedwojennej. Po prostu magia kina świetnie zawarta i pokazana z ciekawej perspektywy - od strony tych, którzy dbali już o to, by ludzie mogli zobaczyć dany film i cieszyć się nim.

Ogromnie przypadli mi do gustu tytułowi panowie, czyli Adam i Marian. Od początku czytelnik może dostrzec między nimi chemię, prawdziwą przyjaźń wyrażoną wsparciem w trudnych momentach, ale też i nierzadko reprymendami, gdy jeden robił coś głupiego. Do tego uśmiałam się przy początkowych dialogach i wzajemnych złośliwościach panów wobec siebie. Można im tylko pozazdrościć, że przyjaźń przetrwała te wszystkie lata. Adama i Mariana łączy wiele, ale również wiele ich dzieli - chociażby pochodzenie żydowskie Mariana, które przez te wszystkie lata niestety nie zawsze spotykało się z sympatią i tolerancją otoczenia, także samego środowiska filmowego. Każdy z panów jednak czymś się wyróżnia - Adam w przeciwieństwie do Mariana jest bardziej stateczny i poukładany, to właśnie ten drugi wpadł pomysł na kino, a przede wszystkim miał na nie pieniądze. Ale nawet Adam jest zdolny do poświęceń, czasem irracjonalnych z punktu widzenia Mariana. Nie w sposób nie polubić głównych bohaterów. Czasem może zachowują się niewłaściwie, wręcz głupio, ale jednak czytelnik od razu zyskuje ich sympatię. Do panów dołączają także ich żony, Ada oraz Róża, o których wiemy trochę mniej, ale jednak należy pamiętać, że narracja jest prowadzona z punktu widzenia Adama lub Mariana (książkę można więc podzielić na dwie części). Mimo to wydają się ciekawymi postaciami, choć panie dzieliło sporo. Mimo to również potrafiły się ze sobą zaprzyjaźnić. Do tego cała masa innych postaci, nawet postaci historycznych, które mają dość ciekawe epizody (ale również nie zdradzę, jakie).

Tu jednak chciałabym przejść do wad, a tych moich zdaniem jest kilka, choć nie umniejszają one wartości książki. Na początku przestraszyłam się narracji pierwszoosobowej. Mam do tej pory uraz po cyklu książek o Greyu, dlatego pierwsza moja reakcja to strach w oczach. Jednak okazało się, że autorka bardzo zgrabnie sobie radzi z taką narracją. Niestety, jednak narracja pierwszoosobowa w moich oczach zawsze jest jakby "trochę gorsza", niezależnie, kto by taką książkę napisał. Doskonale rozumiem, w jakich celach używa się takowej narracji, lecz jestem zdania, że przy trzecioosobowej powieść byłaby również świetna. Choć może to tylko moje wrażenie. Wynika to moim zdaniem z tego, że przy takiej narracji dużo rzeczy "umyka" i łatwo mieć poczucie, że coś zostało pominięte. Tak jest i tutaj. Momentami mam wrażenie, że pewne wątki były za krótkie, dość słabo rozwinięte, w pewnym momencie scenki jakby "goniły" jedna za drugą, lecz na szczęście autorka uniknęła takiego "stopniowego przyspieszania" w narracji, więc na końcówkę nie mogę narzekać - jest naprawdę fajnie rozwinięta. Choć momentami i tak mam niedosyt, że trochę mało, że chciałoby się czegoś więcej dowiedzieć o tych filmach. Ale wtedy książka straciłaby z realizmu (bo nierealne byłoby, gdyby Adam i Marian wyświetlali dosłownie wszystkie filmy jako pierwsi w Warszawie) i mogłaby się stać suchym opisem. Tego na szczęście tutaj nie ma.

Oczywiście też muszę to powiedzieć, że niestety nie jest to książka tak całkowicie dla każdego. Jeśli ktoś nie lubi dwudziestolecia międzywojennego, czy nie lubi kina oraz opowiadania o kinie, filmach, to raczej książka go znudzi. Nie nazwałabym jej niszową, bo raczej jest ona powieścią obyczajową, ale jednak tematykę również trzeba "czuć". A także być zaznajomionym z pewnymi ważnymi wydarzeniami z dwudziestolecia międzywojennego w Polsce.

Książka K. Czajki to jej debiut. I uważam, że jest to debiut udany. Oczekiwałam dość sporo po tej powieści i mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam. "Dwóch Panów..." czyta się szybko i to jest lekka lektura, z dużą ilością humoru i udanych dialogów (a to też jest bardzo ważne!), ale też przede wszystkim ukazująca magię filmu, podsumowaną słowami o tym, że kino jest przyszłością, teraźniejszością i przeszłością w jednym. I chyba lepszego opisu na temat kina nie mogłabym znaleźć. Na pewno książkę mogę polecić kinomaniakom, zwłaszcza tym, którzy są zainteresowani początkami tej sztuki. No i oczywiście ludziom, których fascynuje okres międzywojenny. A na koniec tak nieco z przymrużeniem oka powiem, że książka zawiera potrzebne przecinki (to ważna informacja dla tych, którzy nie lubią bloga Zwierza tylko z tego powodu), a literówek wyłapałam może z dwie - jednak przy tak małej ilości można uznać to równie dobrze za błąd w druku. Debiutanckiej powieści K. Czajki wystawiam ocenę 8/10, czyli bardzo dobrą. Skąd taka ocena? Książkom, zwłaszcza nowym, z zasady nie daję dziesiątki, ponieważ po latach lubię sobie sprawdzić, czy dalej będzie mi się dany tytuł podobał, czy też nie. A kolejne oczko niżej to zasługa wad, o których wspominałam. Nie chcę też ustawiać za wysoko poprzeczki, bo liczę, że kolejna książka mojej imienniczki będzie po prostu jeszcze lepsza. Ale i tak polecam z całego serca. 
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz