środa, 16 grudnia 2015

Scream Queens (2015)

Serial, który właściwie zaczęłam oglądać przypadkiem. Zaciekawiła mnie głównie obsada: Jamie Lee Curtis, Lea Michele, Nick Jonas, Ariana Grande i Emma Roberts w jednym serialu? Stwierdziłam, że muszę to zobaczyć. I w sumie nie zawiodłam się, choć też nie oczekiwałam cudów. Mimo wszystko wiele rzeczy potrafiło pozytywnie zaskoczyć, nie tylko obsada i role, jakie dostała.
Źródło: filmweb.pl
Serial opowiada o pewnym campusie jednej z amerykańskich uczelni, na której niepodzielnie rządzi bractwo Kappa Kappa Tau, do którego przynależeć mogą tylko wybrane studentki. Dwadzieścia lat przed wydarzeniami w domu bractwa wydarzyła się rzecz, którą potem chciano zamieść pod dywan - jedna ze studentek podczas imprezy urodziła dziecko w wannie, po czym zmarła. W roku 2015 na uczelnię trafiają nowi studenci, w tym Grace, która pragnie przynależeć do bractwa Kappa Kappa Tau, którym rządzi niejaka Chanel Oberlin. W tym samym czasie uczelnię, a w szczególności dziewczyny z Kappa Kappa Tau, niepokoi seria morderstw dokonanych przez człowieka w kostiumie Czerwonego Diabła. Nikt nie spodziewa się, że wydarzenia sprzed 20 lat mają wielki wpływ na to, co dzieje się obecnie.

"Scream Queens" to serial Ryana Murphy'ego i Brada Falchuka, tego samego duetu, który stworzył "American Horror Story". Prawdopodobnie również "Scream Queens" będzie miało podobną formę, tj. każdy sezon będzie opowiadał zupełnie inną historię. Byłam nieco zmęczona "American Horror Story", zwłaszcza, że obsada, najsilniejszy punkt serialu, bardzo mocno się zmieniła. "Scream Queens" to jakby powiew świeżości, bowiem formuła jest nieco inna. "American Horror Story" oprócz wątków grozy ma w sobie głównie wątki dramatyczne (czasem aż do przesady), tak "Scream Queens" to po prostu czarna komedia. Wprawdzie wiele przerysowanych wątków klasyfikowałoby się po prostu do parodii serialu skierowanego do młodzieży czy "young adults", jednak scenki grozy, szczególnie scenki dość okrutnych zabójstw, sprawiają, że serial jest właśnie czarną komedią.

I szczerze, tego mi brakowało ostatnio. Seria "Straszny film" skompromitowała się, tworząc parodie popularnych filmów w tym czasie (a nie tylko horrorów). Myślałam, że już raczej nie pośmieję się ze schematów, które występują w horrorach, aż właśnie pojawił się ten serial. Humor zawarty w "Scream Queens" doskonale łączy ze sobą parodię szkolnej komedii oraz horroru, tworząc czasami iście absurdalną mieszankę. Połączenie, w którym wiele może się nie udać, tutaj jednak sprawdziło się świetnie.

Trzeba jednak przyznać, że głównym atutem serialu jest doborowa obsada. Wprawdzie Emmę Roberts poznałam już w "American Horror Story", tutaj po raz kolejny gra "typową zimną sukę", jednak robi to w sposób bardziej komediowy, przerysowując postać bogatej i rozpieszczonej dziewczyny, która zdaje sobie sprawę ze swojej popularności oraz władzy. Moim zdaniem jeszcze nie raz pokaże swój talent, choć liczę, że dostanie nie tylko rolę "zimnej suki". Jamie Lee Curtis prezentuje klasę i wieloletnie doświadczenie w aktorstwie i to doskonale widać w roli pani dziekan, Cathy Munsch. Z jednej strony kobieta przy władzy, a z drugiej strony potrafi nie raz zaskoczyć. Ciekawie wypada wraz z młodszymi gwiazdami. Występ Ariany Grande czy Nicka Jonasa to raczej ciekawostki, gdyż ich role są epizodyczne (choć jedna z nich dość kluczowa, ale nie zdradzę, która). Mimo wszystko całkiem ciekawie się ich ogląda. Lea Michele również zaskakuje swoją rolą. Nie cierpiałam Rachel z "Glee", jednak tutaj ciężko ją dostrzec (i całe szczęście). Jej postać początkowo również irytuje, ale ostatecznie naprawdę zaskakuje i zasługuje na uwagę. Warto też zwrócić na gwiazdy, które właściwie debiutują, w tym na Billie Lourd, córkę Carrie Fisher (wkrótce zobaczymy ją w "Gwiezdnych Wojnach"), która również pokazała talent i ciekawą rolę. Do gustu właściwie nie przypadła mi tylko Grace. Nie jest to wina aktorki, ale raczej postaci samej w sobie, która jest tą "panną idealną" i "tą dobrą". Trochę mi się przejadły takie postacie.

Co do samej fabuły - momentami odcinki są również nierównomierne, zwłaszcza te środkowe nie są aż tak ciekawe i potrafią zanudzić (zwłaszcza wątki romansowe, choć jeden z nich jest bardzo ciekawie rozwiązany). Choć domyśliłam się już w przedostatnim odcinku, kto jest mordercą, to jednak finał jest bardzo zaskakujący ze względu na to, co działo się później. Do tego fajne, otwarte zakończenie. W sumie liczę na więcej.

Myślę, że serial przypadnie do gustu tym, którzy lubią produkcje dla młodzieży, opowiadające o szkole lub studiach - "Scream Queens" ciekawie i dobrze przerysowuje znane schematy, tworząc dobrą parodię. Wątki grozy są również świetnie wplecione i to jest duży plus serii. Myślę, że również warto zaznajomić się z tytułem ze względu na obsadę. A ode mnie serial otrzymuje notę 8/10, czyli bardzo dobry
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

2 komentarze :

  1. Mnie ten serial przeraża. Oglądałam kilka odcinków, ale to nie na moje nerwy. Podobał mi się sarkazm i niesamowity dowcip filmu ale jak dla mnie za dużo tam krwi. Wiem, że sztuczna ale jestem na tym punkcie wrażliwa :P
    Ja uwielbiam Lea Michele i to właśnie dzięki niej trafiłam na ten serial, ale już nie oglądam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już kwestia gustu, rozumiem, że horrory nie są dla każdego, dlatego wolałam napisać, że m.in. są scenki okrutnych zabójstw ;)

      Usuń