wtorek, 16 grudnia 2014

Ida (2013)

Od jakiegoś czasu czytam informacje o tym, że "Ida" Pawła Pawlikowskiego zdobywa coraz więcej nagród i ma dość duże szanse na nominacje do Oscara. Przez te informacje czułam się wręcz "sprowokowana", by w końcu zobaczyć, o co tyle szumu. I mogę powiedzieć, że jest to film na pewno warty uwagi, a znając preferencje zachodnich filmowców, może mieć faktycznie szanse na Oscara.
Źródło: filmweb.pl
Polska, lata 60. XX wieku. Anna jest sierotą, która była wychowywana całe życie w klasztorze. Wkrótce ma złożyć śluby zakonne, lecz wymogiem przełożonych jest to, by najpierw skontaktowała się z jej jedyną żyjącą krewną, ciotką Wandą Gruz i powiadomiła ją o swojej decyzji. Kiedy Anna spotyka swoją ciotkę, ta wyjawia jej prawdę - Anna tak naprawdę nazywa się Ida Lebenstein i jest Żydówką. Obie kobiety postanawiają dowiedzieć się, co stało się z rodzicami dziewczyny podczas wojny. Przy okazji dowiadują się wiele o sobie.

Przede wszystkim śmiało można powiedzieć, że jest to kino drogi, acz bez happy endu, a z niejednoznacznym zakończeniem, co bardzo przypadło mi do gustu. Film jest bardzo refleksyjny, żeby nie rzec - smutny, a przy tym ascetyczny i skromny, co przejawia się głównie w zdjęciach. Jednakże główną siłą tego filmu są obie bohaterki, czyli Anna/Ida oraz Wanda. Ukazane są one bowiem na zasadzie kontrastu, żadnej nie można też ocenić jednoznacznie.

Przede wszystkim wyróżnia się Wanda, grana przez Agatę Kuleszę. Jej postać zaskakuje. Kiedy widzimy ją w pierwszych scenach, myślimy, że jest kobietą lekkich obyczajów, a okazuje się, że jest sędzią.

Wspomina o swojej przeszłości, o tym, że w czasach stalinowskich była prokuratorem, który posyłał ludzi na śmierć. Wanda to typowa antybohaterka z nieciekawą przeszłością, która bardzo ciąży jej na sumieniu. Być może dlatego sama proponuje Annie wyjazd, by dowiedzieć się czegoś o przeszłości, a tym samym o sobie. Nie jest nieskazitelną postacią, nie jest świętą, poraża w filmie między innymi to, jak wykorzystuje swoją pozycję jako sędzi do uniknięcia kary za jazdę pod wpływem alkoholu, czy to, jak lekko mówi o tym, czym zajmowała się w przeszłości. Jednakże jej postać daje się w pewnym sensie polubić - a przynajmniej widz zaczyna jej współczuć, zwłaszcza, gdy widzimy, że nie może pozbyć się wyrzutów sumienia. Przyznam, że Wanda podobała mi się dlatego, że zazwyczaj w ten sposób kreowani są mężczyźni, a rzadko można uświadczyć kobiety w rolach antybohaterek, które nie stronią od używek, lubią przygodny seks, a pod przykrywką ironii skrywają ból i emocje.

Anna/Ida to jakby całkowite przeciwieństwo "krwawej Wandy". Dziewczyna, która nie zna życia poza klasztorem, zdaje się być cicha i skromna - ot, przykładna zakonnica. Jednakże widać, że tak naprawdę targa nią mnóstwo wątpliwości, zwłaszcza gdy informacja o tym, że jest Żydówką trafia w nią jak grom z jasnego nieba. Prawdopodobnie dziewczyna w ogóle nie czuje powołania, ale jednocześnie nie zna innego życia, nie ma żadnej alternatywy. I mimo tego, że pod wpływem poznania swojej ciotki kosztuje życia zwykłej, normalnej dziewczyny, to jednak tragizm tej postaci polega na tym, że choćby chciała zmiany, to boi się i nie potrafi nic zrobić. Jednakże końcówka filmu nie jest jednoznaczna i tak naprawdę widz nie wie, co się stało z niedoszłą zakonnicą. I to mi bardzo się podobało.

Film pokazuje prostą, a jednocześnie głęboką fabułę ze świetnie wykreowanymi postaciami, a całości dopełnia oprawa wizualna i muzyczna. Film jest czarno-biały, a przy tym bardzo skromny i ascetyczny, a dzięki grze światłocienia wiele rzeczy przedstawionych jest bardzo symbolicznych. Przy muzyce dominuje jazz, bardzo nastrojowy, lecz nie ma tej muzyki w filmie zbyt dużo. Tak więc "Ida" jest przykładem filmu, w którym nie trzeba wielkiego budżetu, by pokazać wizualnie coś pięknego.

Życzę filmowi Pawlikowskiego jak najlepiej i trzymam kciuki za Oscary. "Ida" potrafi bowiem zachwycić i zachwyciła również mnie. Dawno bowiem nie widziałam filmu, który byłby tak prosty, a jednocześnie tak wymowny. Mogę powiedzieć, że dorównuje pod tym względem filmowi Toma Forda "Samotny mężczyzna". Moim zdaniem ma spore szanse na Oscara i oby tak było. A ode mnie "Ida" dostaje ocenę 9/10, czyli rewelacyjna (oczko wyżej za piękną oprawę wizualną). 
Share:
Lokalizacja: Zielona Góra, Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz