Gdyby ktoś kazał mi wskazać, z jakich lat lubię najbardziej anime, to zdecydowanie wskazałabym końcówkę lat 90. (m.in. Neon Genesis Evangelion), ale też i początek XXI wieku jako te najlepsze lata anime. Kochałam kreskę z tamtych lat oraz tytuły bardzo ciekawe fabularnie. Nie znaczy to, że nie lubię tytułów współczesnych, ale jednak sentyment pozostaje. A część z tytułów dopiero poznaję, a to z racji tego, że był to też taki okres, kiedy anime przestało lecieć regularnie w powszechnie dostępnej telewizji, ale jeszcze nie miałam Internetu. I kolejny taki tytuł, który chyba docenia się z czasem, to "Noir".
Główne bohaterki anime, Kirika i Mireille. Źródło: nerdsociety.com |
"Noir" to pseudonim płatnej zabójczyni, Mireille Bouquet, z pochodzenia Korsykanki, obecnie mieszkającej w Paryżu. Niezawodna, przyjmuje swoje zlecenia głównie mailowo. I właśnie tą drogą otrzymuje tajemniczą wiadomość od pewnej Japonki, Kiriki Yuumury, która chciałaby się z nią spotkać. Mireille zignorowałaby wiadomość, gdyby nie dołączona do niej melodyjka, która przypomina jej melodię graną przez zegarek ojca. Na miejscu okazuje się, że Kirika jest również płatnym mordercą, lecz ma zaniki pamięci i tak naprawdę nie zna swojej prawdziwej tożsamości. Młoda Japonka uważa, że dzięki Mireille może dowiedzieć się czegoś o sobie, a Korsykanka sądzi, że właśnie dzięki Kirice rozwiąże zagadkę śmierci swoich rodziców. Od tej pory obie współpracują pod kryptonimem "Noir".
Przede wszystkim "Noir" to anime, które klimatem w ogóle nie przypomina swojego gatunku. Nie znajdziemy w nim typowych schematów występujących w japońskich animacjach, nie jest krzykliwe, nie ma tu mocy nadprzyrodzonych (choć jest dużo tajemnic). Chyba dlatego Noir zyskało dużą popularność w Europie - we Francji, w Niemczech. To anime ma raczej sposób narracji typowy dla zachodnich produkcji, zwłaszcza tych europejskich. Nawet podziwiając opening można dostrzec (a raczej usłyszeć), że melodia przypomina bardziej muzykę filmową z Zachodu, a nie klasyczny j-pop lub j-rock. W samym openingu mamy nawet nawiązanie do zachpdniej sztuki (a konkretnie do baletu). Dlatego też uważam, że ten serial mogą śmiało obejrzeć osoby, które nawet nie lubią anime. Mogą się miło zaskoczyć, jak ta produkcja jest łatwa w odbiorze dla Europejczyka.
Jeśli mowa o balecie, to na szczególne uznanie zasługuje muzyka w Noir. Chyba jeszcze nie spotkałam się z anime, w którym muzyka tak zapadalaby w pamięć. Aż z chęcią zakupilabym soundtrack do Noir, jeśli tylko byłaby taka możliwość. Niezwykłe połączenie muzyki klasycznej, operowej z techno oraz muzyką elektroniczną idealnie wkomponowuje się zwłaszcza w sceny walk głównych bohaterek. Szczególnie w pamięć zapadają utwory występujące niemalże w każdym odcinku: włoskie "Canta per me", utrzymane w klimacie operowym oraz "Salva nos", połączenie muzyki klasycznej z muzyką nowoczesną. W pamięć zapada nawet nostalgiczna melodia z zegarka ojca Mireille. Jeśli ktoś nie jest dalej przekonany fo samego serialu, to polecam z czystym sumieniem muzykę.
Większość odcinków to raczej jednorazowe epizody, do których nie ma w żaden sposób nawiązania w późniejszych, najważniejszych odcinkach. Mimo to każdy epizod czemuś służy - a to dowiadujemy się czegoś o przeszłości bohaterek, a to poznajemy ich cechy charakteru lub słabości. Niektóre z odcinków nawiązują nawet do klasyki literatury. Szczególnie zapadł mi w pamięć odcinek opowiadający o dawnym oficerze KGB, który próbuje odkupić swoje winy z przeszłości. Nawiązanie do dzieł Dostojewskiego mamy tutaj nawet poprzez imię kota, który występuje w tym odcinku. W każdym odcinku świetne są również sceny walk (nierzadko są one momentem kulminacyjnym odcinka). Każdy z odcinków niesie też ze sobą jakieś przesłanie. Dzięki temu chce się aż kibicować głównym bohaterkom, które bądź co bądź popełniają straszne zbrodnie.
Mireille i Kirika to świetnie napisane kobiece postacie. Znamienne w tym serialu jest właśnie to, że właściwie żadna postać męska nie zapada w pamięć, ani nie jest dobrze rozpisana. Czyli mamy do czynienia z przypadłością, która w popkulturze dotyczy właśnie kobiet. Jest to całkiem miła odmiana. Główne bohaterki to dwa przeciwieństwa - Mireille jest starsza, bardziej doświadczona, posiada też dużą wiedzę (wypomina ona również Kirice, że jest słabo wykształcona), a przy tym rozsadna - choć ma również swoje lęki i tajemnice. Nie ukrywam, że lubię bohaterki takie, jak Mireille - z ciekawą historią, nie dające sobie dmuchać w kaszę, ale przy tym z wiarygodnymi wadami. Kirika to jej przeciwieństwo - cicha, zamknięta w sobie, ale ufajaca Mireille (która jest dla niej jak starsza siostra) i świetnie wykonująca swoją robotę. To dzięki Mireille zaczyna ona również się zastanawiać nad kwestiami moralnymi swoich czynów. Najlepsze jest jednak w tych bohaterkach (i ich relacjach) to, że są one napisane bez zbędnego fanserwisu - więc równie dobrze można interpretować ich relacje jako miłość.
Wadą może się okazać jak dla mnie przewidywalnosc pewnych wątków (nie zdradzę jednak jakich, bo to spoiler) oraz to, że natrafiłam na trochę niechlujne tłumaczenie, objawiajace się głównie tym, że pewne imiona zostały z transliteracja angielską, jak np. książę Muishkin, zamiast książę Myszkin. Trochę mi to przeszkadzało, choć innym nie musi.
Polecam Noir każdemu milosnikowi anime, ale nie tylko. Myślę, że będzie to ciekawy tytuł również dla tych, co lubią sensację, dobry kryminał, jak i ciekawe tajemnice. Sądzę, że także ci ceniący dobrą muzykę również nie będą zawiedzeni. Moja ocena to 9/10, czyli rewelacyjne (oczko w dół za wady, o których wspominałam). Absolutne "must see".
Przede wszystkim "Noir" to anime, które klimatem w ogóle nie przypomina swojego gatunku. Nie znajdziemy w nim typowych schematów występujących w japońskich animacjach, nie jest krzykliwe, nie ma tu mocy nadprzyrodzonych (choć jest dużo tajemnic). Chyba dlatego Noir zyskało dużą popularność w Europie - we Francji, w Niemczech. To anime ma raczej sposób narracji typowy dla zachodnich produkcji, zwłaszcza tych europejskich. Nawet podziwiając opening można dostrzec (a raczej usłyszeć), że melodia przypomina bardziej muzykę filmową z Zachodu, a nie klasyczny j-pop lub j-rock. W samym openingu mamy nawet nawiązanie do zachpdniej sztuki (a konkretnie do baletu). Dlatego też uważam, że ten serial mogą śmiało obejrzeć osoby, które nawet nie lubią anime. Mogą się miło zaskoczyć, jak ta produkcja jest łatwa w odbiorze dla Europejczyka.
Jeśli mowa o balecie, to na szczególne uznanie zasługuje muzyka w Noir. Chyba jeszcze nie spotkałam się z anime, w którym muzyka tak zapadalaby w pamięć. Aż z chęcią zakupilabym soundtrack do Noir, jeśli tylko byłaby taka możliwość. Niezwykłe połączenie muzyki klasycznej, operowej z techno oraz muzyką elektroniczną idealnie wkomponowuje się zwłaszcza w sceny walk głównych bohaterek. Szczególnie w pamięć zapadają utwory występujące niemalże w każdym odcinku: włoskie "Canta per me", utrzymane w klimacie operowym oraz "Salva nos", połączenie muzyki klasycznej z muzyką nowoczesną. W pamięć zapada nawet nostalgiczna melodia z zegarka ojca Mireille. Jeśli ktoś nie jest dalej przekonany fo samego serialu, to polecam z czystym sumieniem muzykę.
Większość odcinków to raczej jednorazowe epizody, do których nie ma w żaden sposób nawiązania w późniejszych, najważniejszych odcinkach. Mimo to każdy epizod czemuś służy - a to dowiadujemy się czegoś o przeszłości bohaterek, a to poznajemy ich cechy charakteru lub słabości. Niektóre z odcinków nawiązują nawet do klasyki literatury. Szczególnie zapadł mi w pamięć odcinek opowiadający o dawnym oficerze KGB, który próbuje odkupić swoje winy z przeszłości. Nawiązanie do dzieł Dostojewskiego mamy tutaj nawet poprzez imię kota, który występuje w tym odcinku. W każdym odcinku świetne są również sceny walk (nierzadko są one momentem kulminacyjnym odcinka). Każdy z odcinków niesie też ze sobą jakieś przesłanie. Dzięki temu chce się aż kibicować głównym bohaterkom, które bądź co bądź popełniają straszne zbrodnie.
Mireille i Kirika to świetnie napisane kobiece postacie. Znamienne w tym serialu jest właśnie to, że właściwie żadna postać męska nie zapada w pamięć, ani nie jest dobrze rozpisana. Czyli mamy do czynienia z przypadłością, która w popkulturze dotyczy właśnie kobiet. Jest to całkiem miła odmiana. Główne bohaterki to dwa przeciwieństwa - Mireille jest starsza, bardziej doświadczona, posiada też dużą wiedzę (wypomina ona również Kirice, że jest słabo wykształcona), a przy tym rozsadna - choć ma również swoje lęki i tajemnice. Nie ukrywam, że lubię bohaterki takie, jak Mireille - z ciekawą historią, nie dające sobie dmuchać w kaszę, ale przy tym z wiarygodnymi wadami. Kirika to jej przeciwieństwo - cicha, zamknięta w sobie, ale ufajaca Mireille (która jest dla niej jak starsza siostra) i świetnie wykonująca swoją robotę. To dzięki Mireille zaczyna ona również się zastanawiać nad kwestiami moralnymi swoich czynów. Najlepsze jest jednak w tych bohaterkach (i ich relacjach) to, że są one napisane bez zbędnego fanserwisu - więc równie dobrze można interpretować ich relacje jako miłość.
Wadą może się okazać jak dla mnie przewidywalnosc pewnych wątków (nie zdradzę jednak jakich, bo to spoiler) oraz to, że natrafiłam na trochę niechlujne tłumaczenie, objawiajace się głównie tym, że pewne imiona zostały z transliteracja angielską, jak np. książę Muishkin, zamiast książę Myszkin. Trochę mi to przeszkadzało, choć innym nie musi.
Polecam Noir każdemu milosnikowi anime, ale nie tylko. Myślę, że będzie to ciekawy tytuł również dla tych, co lubią sensację, dobry kryminał, jak i ciekawe tajemnice. Sądzę, że także ci ceniący dobrą muzykę również nie będą zawiedzeni. Moja ocena to 9/10, czyli rewelacyjne (oczko w dół za wady, o których wspominałam). Absolutne "must see".
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz